- Ja ... - rzekł - Dobrze. Przyjaciele - dodał i uścisnął moją dłoń. Uśmiechnęłam się do niego sztucznie, chociaż on tego nie zauważył.
- No to ten. - powiedziałam puszczając jego dłoń.
- Idziemy? Bo pewnie na nas czekają.
- Jasnee - mruknął. Wzięłam swoją walizkę raz torbę tak jak on i wyszliśmy z pomieszczenia. Drzwi od Turbus'a były już otwarte. W salonie stała Selena
- Kotku! - pisnęła podekscytowana
- Tylko nie Kotku! - warknął zły. Opuściłam ich wyszłam z Autobusu, ale nie było słychać żadnych pisków, krzyków fanek ponieważ tuż obok stał odrzutowiec. Westchnęłam. " To koniec, wracam do domu z mamą i Lily". Uśmiechnęłam się sama do siebie i spuściłam wzrok. To była na prawdę świetna przygoda, pamiętam jak jeszcze parę tygodni temu wchodziłam tu pierwszy raz to tutaj pierwszy raz gadałam z Justinem, to tutaj zrobiłam mu herbatę, to tutaj to się wszystko zaczęło, zakochałam się ale nie, to nie moja bajka. Oddałam walizkę Kenne'mu ( Nie wiedziałam jak to napisać xd ) i weszłam do odrzutowca. Weszłam do pomieszczenia gdzie wszyscy już siedzieli. Jedno mnie zdziwiło. Ashley znów siedziała z Fredo, pewnie moje i Justina słowa dały mu dużo do przemyślenia i wziął sprawy w swoje ręce. Moja mama siedziała ze scotter'em i gadali o czyś zawzięcie, że nawet mnie nie zauważyli. Gdy przeszłam kawałek, zauważyłam, że Lily się na mnie patrzy z Bananem na ryju, lecz po chwili jej wzrok powędrował w tył. Odwróciłam się napięcie i zobaczyłam Justina oraz Selenę, którzy trzymali się na ręce. Wzrok mój i Justina się spotkał. Uśmiechnęłam się do niego lekko, a on to odwzajemnił. Oboje zajęli mniejsze z tyłu. Odwróciłam się znów i poszłam na sam przód. Usiadłam sobie i odsłoniłam roletę. Mogłam zobaczyć wszystko. Nagle usłyszałam z głośników męski głos "Za 2 minuty startujemy, proszę zapiąć pasy, życzymy miłej podroży". Zaśmiałam się i zapięłam pasy. Wyjęłam z torebki mp4 i włożyłam słuchawki do uszów i puściłam piosenkę. Kilka sekund później wystartowaliśmy. Oparłam głowę o fotel i patrzałam się w niebo, które było obok mnie. Zatraciłam się w piosence. Zamknęłam oczy i od razu odleciałam
Oczami Bebsa .
Ja ... - rzekłem - Dobrze. Przyjaciele - dodałam i uścisnąłem jej dłoń. Była taka delikatna. To koniec. Wiedziałem, że straciłem ją już na zawsze. Moje oczy były teraz jak szkoło. Wszystko było takie zamazane. Nie mogłem pozwolić by nawet jedna kropla moich łez spłynęła po policzku. Byłem na siebie wściekły, że powiedziałem " Tak" Ale nie mogłem już tego odwrócić. Wiem jedno. Chce żeby ta dziewczyna była szczęśliwa. Ze mną czy bez mnie. Obiecuje sobie od razu, że gdy jakiś chłopak ja skrzywdzi, będzie żałował do końca życia tego co zrobił.- No to ten. - powiedziała puszczając moją dłoń.
- Idziemy? Bo pewnie na nas czekają.
- Jasnee - mruknąłem przeciągając. Wziąłem swoją walizkę i razem wyszliśmy z pokoju. Drzwi od Turbus'a były już otwarte. W salonie stała Selena. Zachciało mi się wymiotować na jej widok
- Kotku! - pisnęła podekscytowana
- Tylko nie Kotku! - warknąłem zły.
- No przestań się tak zachowywać - krzyknęła cicho łapiąc mnie za barki
- Weź mnie zostaw w spokoju - powiedziałem wściekły - I chodź już. Bo mnie denerwujesz - syknąłem. Chwyciłem ją za rękę i od razu poczułem odruch wymioty. Wyszliśmy z TurBusu i skierowaliśmy się w stronę odrzutowca. Oddaliśmy swoje walizki i weszliśmy do odrzutowca. Gdy weszliśmy już do kabiny gdzie znajdowała się cała reszta czyli cała moja załoga. Spojrzałem w przód gdzie stała Lily i uśmiechała się do mnie, odwzajemniłem uśmiech. Starałem się pokazać, że nie jest mi z tym źle. Stała tak dziewczyna, która zmieniłam moje życie o 180 stopni. Wszystko się odwróciło Zaufałem jej, zraniłem ją, potem odzyskałem a teraz jesteśmy tylko przyjaciółmi. Sam nie wiem czy wytrzymam bez niej. Te nasze kłótnie przed koncertami. To wszystko było takie piękne. Mogę przyznać, że ona się przed mą otworzyła. Na początku pamiętam patrzała na mnie nieśmiało, nie chciała się odezwać, ale widać, ze coś w niej pękło. Widać po niej, że nigdy nie miałam prawdziwego chłopaka, któremu mogła zaufać. " Przestań myśleć bo ci się mózg zagrzeje" powiedziałem do siebie w myślach. Oparłem głowę o fotel i zamknąłem oczy udają się w głęboki sen.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
OCZAMI LEXI.
Trzask. Otworzyłam szybko oczy i prawie się przewróciłam chociaż była przypięta do pasów. Obróciłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Kenneg.
- Czy ty musisz zawsze straszyć? - spytałam poddenerwowana - Wyspać się nie dasz. - wymamrotałam poprawiają się.
- Nie moja wina, że są turbulencje. - rzekł. a wtedy ja oniemiałam.
- Turbulencje? - spytałam półtonem
- Tak. Burza jest i pioruny - otworzył szeroko oczy machając dziwnie rękami
- Rozbijemy się! - cicho krzyknęłam po czym zakryłam usta dłońmi
- Spokojnie nie pierwszy i nie ostatni raz lecimy w burz. Nie rozbijemy się - oznajmił.
- To dobrze - wypuściłam powietrze z płuc i oparłam głowę o fotel.
- Czemu Justin jest taki wkurzony? - spytał
- Justin wkurzony? - zapytałam zdziwiona
- Nie, w sensie, że wszystkim dokucza ale zachowuje się tak jakoś nie jak on sam. Jest jakiś obojętny i spięty. Stanowczo coś mu się musiało stać. - powiedział. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Spał sobie, jego głowa była lekko pochylona w dół, a w uszach miał słuchawki.
- Nie, no moim zdaniem wygląda normalnie.- wzruszyłam ramionami
- Może, chyba że to ja jakoś dziwnie wyglądam. - rzekł
- No na pewno - dodałam przewracając oczami
- Dzięki Lily. Jesteś bardzo miła.
- Ależ proszę bardzo. - powiedziałam z uśmiechem
- Jak ja was dziecioki nie cierpię - rzekł stanowczo. - A teraz idę spać. Jeśli będziesz łaskawa to obudź mnie kiedy dolecimy.
- Taaaa jasne, jeszcze ci frytki podam do tego - warknęłam, ale chyba tego nie usłyszał bo miał oczy zamknięte, a w dodatku chrapał. Odsłoniłam trochę roletę i zobaczyłam czarne niebo. Pełno deszczu oraz pioruny. Zawsze bałam się ich. Zasłoniłam roletę i włączyłam sobie piosenkę. Zaczęłam sobie wyobrażać jak to jest być dziewczyną Justina Bieber'a. Nigdy nie pomyślałabym, że go spotkam. Tak szczerze, nigdy nie widziałam, żadnej gwiazdy, chociaż mama pracowała z wieloma. Gdy rodzice się rozwiedli, chciałam zostać z mamą ale oboje rodzice stwierdzili, że lepiej będzie jeżeli zostanę u taty i oto się stało. Zostałam bez niczego. Tylko ja i tata, a potem doszła jeszcze ta zasrana macocha i jej dwie córki. Nigdy bym się nie spodziewała, że moje życie się tak potoczy. Ten chłopak obrócił je do góry nogami, ale nie przeszkadzało mi to. Nie wiem co się stanie jeśli wyjdę z tego samolotu, gdzie z mamą zamieszkamy. Nigdy się tak nie bała. Co jeśli bym musiała wrócić do taty? Na pewno bym uciekła. Pewnie każda dziewczyna bym mi zazdrościła ale ja sobie nie. Ponieważ niektóre dziewczyny, a raczej większość z nich ma obojgu rodziców przy sobie. Już bym wolała mieć normalnych rodziców, normalne życie niż praktycznie nie mieć nic. Jednak to nie ja wybierałam sobie kim będę, kogo córką będę. Bóg tak chciał to niech teraz ma, ale niech wie, że nie jestem tylko na jego rozkazy. Głośne chrapanie Kennego nie dało mi spokoju. Nie mogłam myśleć. Jego chrapanie było gorsze niż ryk Lwa lub dinozaura. Usta szeroko mu się otwierały. Włączyłam na maksa głośność w mp4 i przymknęła oczy.
- No to ten. - powiedziałam puszczając jego dłoń.
- Idziemy? Bo pewnie na nas czekają.
- Jasnee - mruknął. Wzięłam swoją walizkę raz torbę tak jak on i wyszliśmy z pomieszczenia. Drzwi od Turbus'a były już otwarte. W salonie stała Selena
- Kotku! - pisnęła podekscytowana
- Tylko nie Kotku! - warknął zły. Opuściłam ich wyszłam z Autobusu, ale nie było słychać żadnych pisków, krzyków fanek ponieważ tuż obok stał odrzutowiec. Westchnęłam. " To koniec, wracam do domu z mamą i Lily". Uśmiechnęłam się sama do siebie i spuściłam wzrok. To była na prawdę świetna przygoda, pamiętam jak jeszcze parę tygodni temu wchodziłam tu pierwszy raz to tutaj pierwszy raz gadałam z Justinem, to tutaj zrobiłam mu herbatę, to tutaj to się wszystko zaczęło, zakochałam się ale nie, to nie moja bajka. Oddałam walizkę Kenne'mu ( Nie wiedziałam jak to napisać xd ) i weszłam do odrzutowca. Weszłam do pomieszczenia gdzie wszyscy już siedzieli. Jedno mnie zdziwiło. Ashley znów siedziała z Fredo, pewnie moje i Justina słowa dały mu dużo do przemyślenia i wziął sprawy w swoje ręce. Moja mama siedziała ze scotter'em i gadali o czyś zawzięcie, że nawet mnie nie zauważyli. Gdy przeszłam kawałek, zauważyłam, że Lily się na mnie patrzy z Bananem na ryju, lecz po chwili jej wzrok powędrował w tył. Odwróciłam się napięcie i zobaczyłam Justina oraz Selenę, którzy trzymali się na ręce. Wzrok mój i Justina się spotkał. Uśmiechnęłam się do niego lekko, a on to odwzajemnił. Oboje zajęli mniejsze z tyłu. Odwróciłam się znów i poszłam na sam przód. Usiadłam sobie i odsłoniłam roletę. Mogłam zobaczyć wszystko. Nagle usłyszałam z głośników męski głos "Za 2 minuty startujemy, proszę zapiąć pasy, życzymy miłej podroży". Zaśmiałam się i zapięłam pasy. Wyjęłam z torebki mp4 i włożyłam słuchawki do uszów i puściłam piosenkę. Kilka sekund później wystartowaliśmy. Oparłam głowę o fotel i patrzałam się w niebo, które było obok mnie. Zatraciłam się w piosence. Zamknęłam oczy i od razu odleciałam
Oczami Bebsa .
Ja ... - rzekłem - Dobrze. Przyjaciele - dodałam i uścisnąłem jej dłoń. Była taka delikatna. To koniec. Wiedziałem, że straciłem ją już na zawsze. Moje oczy były teraz jak szkoło. Wszystko było takie zamazane. Nie mogłem pozwolić by nawet jedna kropla moich łez spłynęła po policzku. Byłem na siebie wściekły, że powiedziałem " Tak" Ale nie mogłem już tego odwrócić. Wiem jedno. Chce żeby ta dziewczyna była szczęśliwa. Ze mną czy bez mnie. Obiecuje sobie od razu, że gdy jakiś chłopak ja skrzywdzi, będzie żałował do końca życia tego co zrobił.- No to ten. - powiedziała puszczając moją dłoń.
- Idziemy? Bo pewnie na nas czekają.
- Jasnee - mruknąłem przeciągając. Wziąłem swoją walizkę i razem wyszliśmy z pokoju. Drzwi od Turbus'a były już otwarte. W salonie stała Selena. Zachciało mi się wymiotować na jej widok
- Kotku! - pisnęła podekscytowana
- Tylko nie Kotku! - warknąłem zły.
- No przestań się tak zachowywać - krzyknęła cicho łapiąc mnie za barki
- Weź mnie zostaw w spokoju - powiedziałem wściekły - I chodź już. Bo mnie denerwujesz - syknąłem. Chwyciłem ją za rękę i od razu poczułem odruch wymioty. Wyszliśmy z TurBusu i skierowaliśmy się w stronę odrzutowca. Oddaliśmy swoje walizki i weszliśmy do odrzutowca. Gdy weszliśmy już do kabiny gdzie znajdowała się cała reszta czyli cała moja załoga. Spojrzałem w przód gdzie stała Lily i uśmiechała się do mnie, odwzajemniłem uśmiech. Starałem się pokazać, że nie jest mi z tym źle. Stała tak dziewczyna, która zmieniłam moje życie o 180 stopni. Wszystko się odwróciło Zaufałem jej, zraniłem ją, potem odzyskałem a teraz jesteśmy tylko przyjaciółmi. Sam nie wiem czy wytrzymam bez niej. Te nasze kłótnie przed koncertami. To wszystko było takie piękne. Mogę przyznać, że ona się przed mą otworzyła. Na początku pamiętam patrzała na mnie nieśmiało, nie chciała się odezwać, ale widać, ze coś w niej pękło. Widać po niej, że nigdy nie miałam prawdziwego chłopaka, któremu mogła zaufać. " Przestań myśleć bo ci się mózg zagrzeje" powiedziałem do siebie w myślach. Oparłem głowę o fotel i zamknąłem oczy udają się w głęboki sen.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
OCZAMI LEXI.
Trzask. Otworzyłam szybko oczy i prawie się przewróciłam chociaż była przypięta do pasów. Obróciłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Kenneg.
- Czy ty musisz zawsze straszyć? - spytałam poddenerwowana - Wyspać się nie dasz. - wymamrotałam poprawiają się.
- Nie moja wina, że są turbulencje. - rzekł. a wtedy ja oniemiałam.
- Turbulencje? - spytałam półtonem
- Tak. Burza jest i pioruny - otworzył szeroko oczy machając dziwnie rękami
- Rozbijemy się! - cicho krzyknęłam po czym zakryłam usta dłońmi
- Spokojnie nie pierwszy i nie ostatni raz lecimy w burz. Nie rozbijemy się - oznajmił.
- To dobrze - wypuściłam powietrze z płuc i oparłam głowę o fotel.
- Czemu Justin jest taki wkurzony? - spytał
- Justin wkurzony? - zapytałam zdziwiona
- Nie, w sensie, że wszystkim dokucza ale zachowuje się tak jakoś nie jak on sam. Jest jakiś obojętny i spięty. Stanowczo coś mu się musiało stać. - powiedział. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Spał sobie, jego głowa była lekko pochylona w dół, a w uszach miał słuchawki.
- Nie, no moim zdaniem wygląda normalnie.- wzruszyłam ramionami
- Może, chyba że to ja jakoś dziwnie wyglądam. - rzekł
- No na pewno - dodałam przewracając oczami
- Dzięki Lily. Jesteś bardzo miła.
- Ależ proszę bardzo. - powiedziałam z uśmiechem
- Jak ja was dziecioki nie cierpię - rzekł stanowczo. - A teraz idę spać. Jeśli będziesz łaskawa to obudź mnie kiedy dolecimy.
- Taaaa jasne, jeszcze ci frytki podam do tego - warknęłam, ale chyba tego nie usłyszał bo miał oczy zamknięte, a w dodatku chrapał. Odsłoniłam trochę roletę i zobaczyłam czarne niebo. Pełno deszczu oraz pioruny. Zawsze bałam się ich. Zasłoniłam roletę i włączyłam sobie piosenkę. Zaczęłam sobie wyobrażać jak to jest być dziewczyną Justina Bieber'a. Nigdy nie pomyślałabym, że go spotkam. Tak szczerze, nigdy nie widziałam, żadnej gwiazdy, chociaż mama pracowała z wieloma. Gdy rodzice się rozwiedli, chciałam zostać z mamą ale oboje rodzice stwierdzili, że lepiej będzie jeżeli zostanę u taty i oto się stało. Zostałam bez niczego. Tylko ja i tata, a potem doszła jeszcze ta zasrana macocha i jej dwie córki. Nigdy bym się nie spodziewała, że moje życie się tak potoczy. Ten chłopak obrócił je do góry nogami, ale nie przeszkadzało mi to. Nie wiem co się stanie jeśli wyjdę z tego samolotu, gdzie z mamą zamieszkamy. Nigdy się tak nie bała. Co jeśli bym musiała wrócić do taty? Na pewno bym uciekła. Pewnie każda dziewczyna bym mi zazdrościła ale ja sobie nie. Ponieważ niektóre dziewczyny, a raczej większość z nich ma obojgu rodziców przy sobie. Już bym wolała mieć normalnych rodziców, normalne życie niż praktycznie nie mieć nic. Jednak to nie ja wybierałam sobie kim będę, kogo córką będę. Bóg tak chciał to niech teraz ma, ale niech wie, że nie jestem tylko na jego rozkazy. Głośne chrapanie Kennego nie dało mi spokoju. Nie mogłam myśleć. Jego chrapanie było gorsze niż ryk Lwa lub dinozaura. Usta szeroko mu się otwierały. Włączyłam na maksa głośność w mp4 i przymknęła oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz