wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 5

- Moja córka nie jest twoją córką. Taki ojciec jak ty to nie ojciec. - dodała. Popatrzał się na nią jeszcze chwilę, wstał szybko i już podnosił rękę by uderzyć moją mamę, gdy nagle pan Scoot przytrzymał jego rękę.

- Kobiet się nie bije ani dużych ani małych. - powiedział i odepchnął go. - Idziemy. - dodał - ominął tą jakże idealną rodzinę z ojcem na czele i wszedł na górę a za nim ja, Ashley oraz moja mama. Weszliśmy do mojego pokoju i od razu nie wiem sama ale wszyscy zaczęli wszystko pakować. Po kilku minutach przyszedł Kenny ochroniarz Justina i tez nam zaczął pomagać. Ja i Ashley spakowałyśmy moje ciuchy, a reszta wszystko inne. Na koniec scoot zadzwonił po ciężarówkę która miała zabrać wszystkie moje niepotrzebne rzeczy do domu w którym mieszka moja mama. Ojciec w ogóle się tym już nie przejmował. Zatrzasnął drzwi i nie otwierał ich. A my cały czas byliśmy przed jego domem bo robotnicy scoot'a pakowali wszystkie kartony do ciężarówki. Spojrzałam na Ashley która patrzyła się żalem. Wiedziałam, że jest jej ciężko.

- Mamo pamiętasz naszą rozmowę o Ashley w samochodzie. ? - spytałam . - Nie zostawię jej samej . - powiedziałam patrząc jak siedzi tyłem do nas i grzebie w trawie .

- Pogadam ze scoot'em . - jak powiedziała tak zrobiła. Patrzyłam na nich uważnie  ciągle patrzali się a to na mnie a to na Ashley. Bałam się że scoot się nie zgodzi i stracę swoją siostrę na zawsze. A wiem że gdybym wyjechała nie wróciłabym tu już nigdy. Spojrzałam na moją przyjaciółkę i podeszłam do niej. Usiadłam na przeciw niej. Spojrzała się na mnie i uśmiechnęła się do mnie lecz wiedziałam, że za tym uśmiechem kryje się smutek.

- Teraz już będzie dobrze. - powiedziała.

- Nie do końca - dodałam

- Dlaczego? - spytała.

- Gdy ciebie nie będzie przy mnie aż tak idealnie nie będzie. - rzekłam.

- Nie przesadzaj, będziemy dobrze, ważne że ty jesteś już szczęśliwa. - wymamrotała z wymuszonym uśmiechem.

- Za to ty nie jesteś ..

- Ja nie muszę - powiedziała to patrząc mi się prosto w oczy. - ważne bym pomagała innym .

- A co z tobą ? Ty wszystkim coś dajesz, pomagasz innym nawet mnie, czas by tobie się ktoś odwdzięczył. - stwierdziłam łapiąc ją za rękę i ścisnęłam ją - Jesteś moją przyjaciółką, siostrą nie zostawię cię tutaj samej. Nie po tym co obie przeszłyśmy. - powiedziałam cicho tak by tylko ona słyszała. Lecz ona nic już nie odpowiedziała. Siedziałyśmy tak przez chwilę bawiąc się trawą, gdy nagle ktoś się odezwał a my obie momentalnie się odwróciłyśmy w stronę samochodu z którego głowa Justna wystawała.

- Jedziemy już ? Nudzi mi się! - krzyknął Justin

- Dobrze, to co ruszamy w drogę. - Powiedział scoot - tylko już Just nie narzekaj. - dodał i wsiadł do samochodu.

- Już czas na ciebie. Idź - rzekła Ashley . - Na pewno tam będzie ci o wiele lepiej. - uśmiechnęła się do mnie i odgarnęła moje włosy kiedy już pierwsze łzy leciały sobie powolutku po moich policzkach. Przytuliłam ja jak najmocniej potrafiłam .

- Dziewczynki chodźcie już. Bo za parę godzin Justin ma koncert, a musimy jechać jeszcze do Lily! - krzyczała mama z samochodu . Obie się na nią spojrzałyśmy i normalnie nie mogłyśmy uwierzyć . Uśmiechnęłam się do mojej mamy ona wiedziała o co mi chodzi.

- Ale co? - spytała zdezorientowana Ashley

- Jedziesz ze mną! - pisnęłam

- Jak to? - ponownie zadała pytanie

- No tak to. Załatwiłam to z moją mamą. Powiedziała mi, że jeżeli jesteś moją siostrą to nie może ciebie tutaj zostawić.

- Dziękuję! - krzyknęła i rzuciła się na mnie. Jednak szybko się opanowała i puściła mnie.

- No to w drogę. - rzekłam.

Wsiadłyśmy do auta i pojechaliśmy do domu Ashley. Gdy dojechaliśmy nie było problemu z wejściem do domu ponieważ babcia była dość miła i nawet się zgodziła by zabrać Ashley gdyż miała już jej troszeczkę dość . Spakowaliśmy jej kartony, następnie podpisaliśmy je byśmy wiedzieli co jest moje a co Ashley i wpakowałyśmy do ciężarówki która po chwili odjechała. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy w stronę lotniska. Bieber i jego kumple grali w coś i w ogóle nie zwracali na nic uwagi tylko ja i Ashley patrzałyśmy się na to piękne miasto które opuszczamy. Kilkanaście minut późnij znaleźliśmy się w hotelu gdzie spędziłam prawie cały dzień z Ashley gadając gdyż moja mama, Bieber i całą reszta pojechali na koncert. Gdy wrócili gdzieś po 22 zjedliśmy małe co nieco i pojechaliśmy na lotnisko. Gdy przechodziliśmy już przez barierki do samolotu Justina, poczułam na swoich plecach czyiś wzrok. Odwróciłam się lekko i zobaczyłam że on się na mnie patrzy lecz od razu odwrócił wzrok tak jak ja, a wtedy ja lekko uśmiechnęłam się sama do siebie.

- Chodź dupodajko ! - krzyknęła Ashley i wbiegła na pokład. Zrobiłam to samo co ona tylko ja weszłam a nie wbiegłam. Rozejrzałam się po całym pokładzie. Były tam 3 pokoje z łóżkami , schowek na bagaże  oraz miejsce gdzie wszyscy spędzali czas, siedzieli i wygłupiali się. Przytuliłam się do mamy która stała obok mnie i wyszeptałam ciche dziękuję, lecz puściłam ja i poszłam usiąść do Ashley.

- To co jesteś gotowa na przygodę swojego życia ? - spytałam podekscytowana

- Oczywiście, ciesze się z tego tak samo jak ty - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. Lily wzięła telefon i zaczęła słuchać piosenek. Ja zrobiłam to samo. Założyłam słuchawki na uszy i zamknęłam oczy. Włączyłam Moją ulubioną smutną piosenkę  find yourself - brad paisley.  "Właśnie oto zaczyna się nowy rozdział w moim życiu " powiedziałam do siebie w myślach i uśmiechnęłam się.


_________________________________________


OMG jakie to dziwne. Nie wiem czemu ale jakoś wena przestała na mnie działać bo brakuje cukru w moim organizmie. Albo może to przez stres? Albo zmęczenie ? Jednak mam nadzieję, że wam się podoba.
Komentujcie i piszcze co mogłabym jeszcze wymyślić :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz