Czułam niepokój, strach, bałam się że zaraz stanie mi się coś złego. Walczyłam z dwoma światami, jednym gorszym, a drugim jeszcze bardziej. I nagle taka cisza, spokój, opanowanie, wolność. Otworzyłam po woli swojej zaspane oczy i przetarłam je by mieć pewności że wczorajsze zdarzenia z nocy były prawdziwe. I jednak nie myliłam się. Leżałam w łóżku Ashley ale jej nigdzie nie było. Przeciągnęłam się jak słodki kociak i ziewnęłam zakrywając usta. Wstałam po woli z łóżka podrapałam się pogłowie i wyszłam z pokoju. Na dole słyszałam krzyki ale nie wiedziałam kto tam jest. Gdy zeszłam na dół od razu tego pożałowałam W drzwiach stało mój ojciec i kłócił się z Ashley oraz jej babcią która jak na swój wiek to broniła swojego terytorium i za żadną cenę nie chciała go wpuścić. Spojrzałam na jego głowę gdzieniegdzie były jeszcze odłamki szkła po stłuczonym wazonie oraz krew. Spojrzeliśmy się na siebie a zaraz odwróciła się też lily i spojrzała na mnie. Od razu zaczęłam się cofać do góry, więc weszłam o 2 stopnie wyżej..Sama nie wiedziałam skąd on wie gdzie lily mieszka.
- Myślisz że nie wiem ? Matka już do mnie dzwoniła i powiedziała że się jej skarżyłaś. - skierował te słowa do mnie
- Ona wróci do mamy, nie będzie już panu usługiwać - wtrąciła Ashley ostrym tonem którego jeszcze w swoim życiu nie słyszałam.
- Ja się tak nie wtrącam ale niech pan tu nie wchodzi. To moje mieszkanie ja pijaków nie wpuszczam - powiedziała swoje babcia i poszła do salonu oglądać swój serial.
- Nikt jej nie zabierze, ja nie pozwolę, będzie nadal mi usługiwać dopóki powiem żeby przestała - chciał podejść do mnie lecz Ashley zagrodziła mu drogę
- Ma pan jakiś nakaz żeby wchodzić do domu mojej babci ? - spojrzała, a jad sączył się z jej ust.
- Zobaczysz niedługo się policzmy - warknął w moją stronę i odszedł.
- Nie sądzę ! - krzyknęła za nim Ashley gdy był już przy bramce. A gdy był już po za posesją babci trzasnęła drzwiami i zamknęła je na klucz. Zeszła całkowicie na dół i przytuliłam się do niej bez słowa.
- Przepraszam za niego. Ja nawet nie wiem skąd on zna twój adres - powiedziałam szlochając .
- On ci nic nie zrobi, nie skrzywdzi cie już. Ja na to nie pozwolę - pogłaskała mnie po głowie - Masz ochotę na świeże poranne śniadanko przed przyjazdem twojej mamy ? Bo to będzie twoje ostatnie śniadanie tutaj - uśmiechnęła się a ja to odwzajemniłam
- Co powiesz na naleśniki z polewą czekoladową ? - zapytałam z cwaniackim spojrzeniem xd
- Zapowiada się pysznie - powiedziała i klasnęła w ręce. Weszłyśmy do kuchni. Pierwsze co zrobiłam to włączyłam Eskę. Właśnie leciała piosenka Calvin'a Harris'a - Summer. Pogłośniłam i razem zaczęłyśmy sobie śpiewać. A w między czasie przygotowałyśmy wszystkie składniki na ciasto. Na początek wlałam do miski mleka, następnie Ashley wsypała mąkę, razem wbiłyśmy dwa jajka, dodałyśmy proszek do pieczenia, troszkę cukru oraz oleju i było gotowe Ashley zaczęła miksować a ja ładnie wszystko posprzątałam. Gdy miałam zamiar usiąść odpocząć troszeczkę zadzwonił telefon Lily. Wzięłam go w ręce i spojrzałam na wyświetlacz.
- Moja mam dzwoni - powiedziałam do Ashley .
- To odbierz - powiedziała wyłączając mikser. Odebrałam telefon .
Rozmowa telefoniczna .
- Hej mamo - odezwałam się pierwsza
- Cześć jest sprawa - powiedziała .
- Coś się stało ? - zapytałam z nutką strachu.
- Nie, nie, nic się nie stało. Tylko, że my właśnie za jakieś 3 godziny lądujemy i chciałbym, żebyś po mnie przyjechała bo ja nie wiem gdzie Ashley mieszka.
- Dobrze mamo, przyjedziemy.
- To okey. Jak będę już na lotnisku to zadzwonię do was.
- Spoko. - powiedziałam - a co do Ashley to czy ona by mogła - chciałam coś jeszcze powiedzieć ale moja mam powiedziała krótkie " do zobaczenia ' i się rozłączyła.
Koniec rozmowy .
- Co mówiła ? - spytała się ashley .
- Powiedziała że mamy przyjechać po nią na lotnisko. - odpowiedziałam jej
- No to ruszamy te dupska, jest prawie 9, a my musimy zjeść, umyć się, ubrać się i umalować.- dodała
- Ok ok. - rzekłam podnosząc ręce do góry. Ruszyłam się i nakryłam do stołu. Nalałam do szklanek soku, a Ashley w tym czasie usmażyła 6 placków każda po 3 bo więcej w siebie nie zmieścimy. Gdy wszystko było już gotowe usiadłyśmy przy stole i zaczęłyśmy jeść .
- Nasze naleśniki są najlepsze na świecie - powiedziałam
- Potwierdza. Na tym świecie nie ma takich naleśników jakie my robimy . - dodała z pełną buzią .
- Widać to po tobie. - zaśmiałam się ale zaraz się opanowałam i dokończyłam jeść placki popijając sokiem. Po zjedzonym bardzo pysznym śniadaniu posprzątałyśmy wszystko, przez chwilę jeszcze się powygłupiałyśmy , ale wybiła godzina 10.20. Spojrzałyśmy się na siebie i od razu pobiegłyśmy na górę. Ashley dała mi moje ciuchy które kiedyś u niej zostawiłam. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki 3-minutowy prysznic, po czym wytarłam się i ubrałam. Szybko wysuszyłam włosy. Wyszłam z łazienki i od razu weszła do niej Ashley. Po niecałych 5 minutach gdy ja się jeszcze malowałam ona wyszła i dołączyła do mnie. Obie zrobiłyśmy sobie lekki makijaż.
- To co gotowa ? - zapytała Ashley .
- Jak nigdy - powiedziałam z uśmiechem.
- No to jazda - dodała i klepnęła mnie w dupę .
- Eiiii - złapałam się za pupę. Wyszłyśmy z jej pokoju i zeszłyśmy na dół. Wyłączyłam szybko jeszcze radio które wciąż grało. Założyłam buty i wyszłyśmy. Na dworze było ciepło więc szłyśmy spokojnym kroczkiem na przystanek autobusowy, do którego miałyśmy spory kawałek. Cały czas idąc wygłupiałyśmy się, śmiałyśmy się i nabijaliśmy się z przechodzących ludzi obok nas. Lecz to szybko minęło ponieważ doszłyśmy do przestanku a za niecałe 2 minuty przyjechał autobus. Wsiadłyśmy do niego i usiadłyśmy na wolnym miejscu. Wszyscy się na mnie jak zwykle patrzeli ale mi to w ogóle nie przeszkadzało. Zaczęłyśmy sobie opowiadać przedziwne historie. Każda coś innego. Byłyśmy chyba najgłośniejsze w autobusie ponieważ niektórzy ludzie patrzeli się na nas jak na dwie debilki które uciekły z psychiatryka. Ale co tam. Niestety kilka przystanków daje musiałyśmy wysiąść i przesiadłyśmy się na Tramwaj który dowiezie nas na samo lotnisko.
- Która godzina ? - zapytałam Ashley .
- Yhhhm - wyciągnęła telefon z kieszeni i powiedziała - 11.05
- Łee to mamy jeszcze sporo czasu - powiedziałam. Poczekałyśmy jeszcze chwilę i nagle przyjechała nasz tramwaj w którym już miejsca nie było. Stanęłyśmy gdzieś ale jakaś pani nas przygniotła. Czułam się jak zgnieciony chomik, który zaraz zrobi się płaski jak ściana. Ale na szczęście po kilkunastu minutach ta męczarnia się skończyła i razem z Ashley wyszłyśmy na tramwaj. Byłyśmy tuż przy lotnisku które było zapełnione od facetach z aparatami. Weszłyśmy do budynku i usiadłyśmy w poczekalni. Czekałyśmy tak 5, 10, 15, 20, 40 minut i nic.
- Nudzi mi się - powiedziałam opierając głowę o barierkę .
- Mi Też - powiedziała zmęczona Ashley. zaraz przyjdę idę po coś do picia . Ona wstała i podeszła do butki z napojami, słodyczami i różnymi takimi innymi . Obserwowałam ją cały czas. Po chwili odwróciła się i momentalnie zesztywniała oraz otworzyła szeroko usta....
- Ashley zamknij buzie bo ci mucha wleci . - powiedziałam śmiejąc się z niej, a ona wskazała tylko palcem coś i machnęła ręką bym do niej przyszła. Wstałam i podeszłam do niej. Spojrzałam tam gdzie ona i też zamarłam. Zobaczyłam ich w całości. Bieber, Ten jego menadżer, jakiś chłopak obok bieber, mama biebera, parę jeszcze osób oraz moja mama która szła i nawet mnie nie zauważyła ponieważ ci faceci z aparatami przepychali się i robili im zdjęcia. Dopiero po chwili patrzenia spojrzała się nam mnie odwróciła wzrok i momentalnie jej wzrok znów powędrował w moją stronę. Uśmiechnęła się do mnie a mi zebrały się łzy w oczach ...
__________________________________________________________
Takie wiecie pół na pół :D
- Myślisz że nie wiem ? Matka już do mnie dzwoniła i powiedziała że się jej skarżyłaś. - skierował te słowa do mnie
- Ona wróci do mamy, nie będzie już panu usługiwać - wtrąciła Ashley ostrym tonem którego jeszcze w swoim życiu nie słyszałam.
- Ja się tak nie wtrącam ale niech pan tu nie wchodzi. To moje mieszkanie ja pijaków nie wpuszczam - powiedziała swoje babcia i poszła do salonu oglądać swój serial.
- Nikt jej nie zabierze, ja nie pozwolę, będzie nadal mi usługiwać dopóki powiem żeby przestała - chciał podejść do mnie lecz Ashley zagrodziła mu drogę
- Ma pan jakiś nakaz żeby wchodzić do domu mojej babci ? - spojrzała, a jad sączył się z jej ust.
- Zobaczysz niedługo się policzmy - warknął w moją stronę i odszedł.
- Nie sądzę ! - krzyknęła za nim Ashley gdy był już przy bramce. A gdy był już po za posesją babci trzasnęła drzwiami i zamknęła je na klucz. Zeszła całkowicie na dół i przytuliłam się do niej bez słowa.
- Przepraszam za niego. Ja nawet nie wiem skąd on zna twój adres - powiedziałam szlochając .
- On ci nic nie zrobi, nie skrzywdzi cie już. Ja na to nie pozwolę - pogłaskała mnie po głowie - Masz ochotę na świeże poranne śniadanko przed przyjazdem twojej mamy ? Bo to będzie twoje ostatnie śniadanie tutaj - uśmiechnęła się a ja to odwzajemniłam
- Co powiesz na naleśniki z polewą czekoladową ? - zapytałam z cwaniackim spojrzeniem xd
- Zapowiada się pysznie - powiedziała i klasnęła w ręce. Weszłyśmy do kuchni. Pierwsze co zrobiłam to włączyłam Eskę. Właśnie leciała piosenka Calvin'a Harris'a - Summer. Pogłośniłam i razem zaczęłyśmy sobie śpiewać. A w między czasie przygotowałyśmy wszystkie składniki na ciasto. Na początek wlałam do miski mleka, następnie Ashley wsypała mąkę, razem wbiłyśmy dwa jajka, dodałyśmy proszek do pieczenia, troszkę cukru oraz oleju i było gotowe Ashley zaczęła miksować a ja ładnie wszystko posprzątałam. Gdy miałam zamiar usiąść odpocząć troszeczkę zadzwonił telefon Lily. Wzięłam go w ręce i spojrzałam na wyświetlacz.
- Moja mam dzwoni - powiedziałam do Ashley .
- To odbierz - powiedziała wyłączając mikser. Odebrałam telefon .
Rozmowa telefoniczna .
- Hej mamo - odezwałam się pierwsza
- Cześć jest sprawa - powiedziała .
- Coś się stało ? - zapytałam z nutką strachu.
- Nie, nie, nic się nie stało. Tylko, że my właśnie za jakieś 3 godziny lądujemy i chciałbym, żebyś po mnie przyjechała bo ja nie wiem gdzie Ashley mieszka.
- Dobrze mamo, przyjedziemy.
- To okey. Jak będę już na lotnisku to zadzwonię do was.
- Spoko. - powiedziałam - a co do Ashley to czy ona by mogła - chciałam coś jeszcze powiedzieć ale moja mam powiedziała krótkie " do zobaczenia ' i się rozłączyła.
Koniec rozmowy .
- Co mówiła ? - spytała się ashley .
- Powiedziała że mamy przyjechać po nią na lotnisko. - odpowiedziałam jej
- No to ruszamy te dupska, jest prawie 9, a my musimy zjeść, umyć się, ubrać się i umalować.- dodała
- Ok ok. - rzekłam podnosząc ręce do góry. Ruszyłam się i nakryłam do stołu. Nalałam do szklanek soku, a Ashley w tym czasie usmażyła 6 placków każda po 3 bo więcej w siebie nie zmieścimy. Gdy wszystko było już gotowe usiadłyśmy przy stole i zaczęłyśmy jeść .
- Nasze naleśniki są najlepsze na świecie - powiedziałam
- Potwierdza. Na tym świecie nie ma takich naleśników jakie my robimy . - dodała z pełną buzią .
- Widać to po tobie. - zaśmiałam się ale zaraz się opanowałam i dokończyłam jeść placki popijając sokiem. Po zjedzonym bardzo pysznym śniadaniu posprzątałyśmy wszystko, przez chwilę jeszcze się powygłupiałyśmy , ale wybiła godzina 10.20. Spojrzałyśmy się na siebie i od razu pobiegłyśmy na górę. Ashley dała mi moje ciuchy które kiedyś u niej zostawiłam. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki 3-minutowy prysznic, po czym wytarłam się i ubrałam. Szybko wysuszyłam włosy. Wyszłam z łazienki i od razu weszła do niej Ashley. Po niecałych 5 minutach gdy ja się jeszcze malowałam ona wyszła i dołączyła do mnie. Obie zrobiłyśmy sobie lekki makijaż.
- To co gotowa ? - zapytała Ashley .
- Jak nigdy - powiedziałam z uśmiechem.
- No to jazda - dodała i klepnęła mnie w dupę .
- Eiiii - złapałam się za pupę. Wyszłyśmy z jej pokoju i zeszłyśmy na dół. Wyłączyłam szybko jeszcze radio które wciąż grało. Założyłam buty i wyszłyśmy. Na dworze było ciepło więc szłyśmy spokojnym kroczkiem na przystanek autobusowy, do którego miałyśmy spory kawałek. Cały czas idąc wygłupiałyśmy się, śmiałyśmy się i nabijaliśmy się z przechodzących ludzi obok nas. Lecz to szybko minęło ponieważ doszłyśmy do przestanku a za niecałe 2 minuty przyjechał autobus. Wsiadłyśmy do niego i usiadłyśmy na wolnym miejscu. Wszyscy się na mnie jak zwykle patrzeli ale mi to w ogóle nie przeszkadzało. Zaczęłyśmy sobie opowiadać przedziwne historie. Każda coś innego. Byłyśmy chyba najgłośniejsze w autobusie ponieważ niektórzy ludzie patrzeli się na nas jak na dwie debilki które uciekły z psychiatryka. Ale co tam. Niestety kilka przystanków daje musiałyśmy wysiąść i przesiadłyśmy się na Tramwaj który dowiezie nas na samo lotnisko.
- Która godzina ? - zapytałam Ashley .
- Yhhhm - wyciągnęła telefon z kieszeni i powiedziała - 11.05
- Łee to mamy jeszcze sporo czasu - powiedziałam. Poczekałyśmy jeszcze chwilę i nagle przyjechała nasz tramwaj w którym już miejsca nie było. Stanęłyśmy gdzieś ale jakaś pani nas przygniotła. Czułam się jak zgnieciony chomik, który zaraz zrobi się płaski jak ściana. Ale na szczęście po kilkunastu minutach ta męczarnia się skończyła i razem z Ashley wyszłyśmy na tramwaj. Byłyśmy tuż przy lotnisku które było zapełnione od facetach z aparatami. Weszłyśmy do budynku i usiadłyśmy w poczekalni. Czekałyśmy tak 5, 10, 15, 20, 40 minut i nic.
- Nudzi mi się - powiedziałam opierając głowę o barierkę .
- Mi Też - powiedziała zmęczona Ashley. zaraz przyjdę idę po coś do picia . Ona wstała i podeszła do butki z napojami, słodyczami i różnymi takimi innymi . Obserwowałam ją cały czas. Po chwili odwróciła się i momentalnie zesztywniała oraz otworzyła szeroko usta....
- Ashley zamknij buzie bo ci mucha wleci . - powiedziałam śmiejąc się z niej, a ona wskazała tylko palcem coś i machnęła ręką bym do niej przyszła. Wstałam i podeszłam do niej. Spojrzałam tam gdzie ona i też zamarłam. Zobaczyłam ich w całości. Bieber, Ten jego menadżer, jakiś chłopak obok bieber, mama biebera, parę jeszcze osób oraz moja mama która szła i nawet mnie nie zauważyła ponieważ ci faceci z aparatami przepychali się i robili im zdjęcia. Dopiero po chwili patrzenia spojrzała się nam mnie odwróciła wzrok i momentalnie jej wzrok znów powędrował w moją stronę. Uśmiechnęła się do mnie a mi zebrały się łzy w oczach ...
__________________________________________________________
Takie wiecie pół na pół :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz