piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 31

Oczami Justina.


Obudziłem się w wielkim bólem głowy i ogromnym kacem. Nie pamiętałem nic z poprzedniej nocy. Tylko to, że wyszedłem cały zalany z clubu. Nawet nie wiem jak dostałem się do domu. Usiadłem prostując się lecz ból głowy był coraz mocniejszy. Jednak za wszelką cenę starałem się go ignorować. Wstałem z łóżka chwiejąc się. Podszedłem do garderoby i wziąłem pierwsze lepsze dresy i koszulkę. Jedyne czego chciałem to chłodnej kąpieli pod prysznicem. Wszedłem do łazienki i rozebrałem się do naga po czym wszedłem pod prysznic i puściłem chłodną wodę. Ciecz spływała po moim ciele. Czułem, że wszystko po mnie spływa, cała zła energia, to wszystko co było we mnie negatywne. Zawsze kąpiel mnie uspakajała. Po krótkim lecz miłym prysznicu wyszedłem z kabiny owijając moje ciało ręcznikiem. Wytarłem się po czym założyłem świeże bokserki oraz ciuchy. Wysuszyłem swoje włosy i ułożyłem je tak jak zawsze. Od razu poczułem się lepiej. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się na dół. Powolnie schodzą po schodach słyszałem kłótnię Scootera sam nie wiem z kim, ale słyszałem po jego głosie, że był bardzo wściekły. Wszedłem do kuchni ignorując go ponieważ nie chciałem go jeszcze bardziej wkurzyć. Podszedłem do lodówki przez chwilę przyglądając się co w niej się znajduję jednak wszystko przyprawiało mnie o mdłości. Bez zastanowienia wziąłem sok pomarańczowy i wypiłem go duszkiem z kartonu.

- Dzień dobry - usłyszałem znajomy głos i odwróciłem się. W progu kuchni stała Lily nadal w piżamach  i opierała się o ścianę ziewając słodko.

- Cześć. - odpowiedziałem ponieważ Scooter zignorował ją tak jak i mnie dalej kłócąc się z kimś. Jednak gdy Lily usiadła naprzeciw niego on wstał i wyszedł po prostu z kuchni.

- A temu co się stało? - spytała Lily oglądając się za siebie.

- Nie mam pojęcia. Jak tu wszedłem to się z kimś kłócił.- odparłem bezinteresownie. - W ogóle jak ci się spało? - spytałem siadajać naprzeciwko niej.

- Koszmarnie. W nocy co chwilę się budziłam. Do tego jeszcze ty. - westchnęła.

- Co masz na myśli mówiąc " Do tego jeszcze ja"? - spytałem ponownie

- Przyjechałeś cały narąbany. Nawet nie wiem jak ty się w takim stanie do domu dojechałeś.

- Sam chciałbym to wiedzieć. Jedyne co pamiętam to, to, że wyszedłem z klubu i wsiadłem do mojego samochodu, a później to nie wiem co się działo.

- Trochę śmiesznie to wyglądało. Ty pijany i przepraszający mnie. - zaśmiała się, a ja wraz z nią

- Trzeba było mnie nagrać. - dodałem

- Niestety byłam bardzo zajęta wnoszeniem cię do góry, że zapomniałam o tym totalnie - powiedziała sarkastycznie.

- No ja. O tym nie pomyślałem - ponownie się zaśmiałem.

- Nie wiem co ze sobą zrobić. - rzekła po krótkiej chwili ciszy wzdychając. Położyłam głowę na zimnym blacie i zamknęła oczy - Nic mi się nie chce.

- Nie tylko tobie. - powiedziałem.

- Chyba idę jeszcze się trochę przespać. - wymamrotała spod nosa wstając.

- Mogę iść z tobą? - spytałem poruszając znacznie brwiami.

- W twoich snach Bieber - zaśmiała się i odeszłam zostawiają mnie samego. Po chwili także wstałem i udałem się do pokoju Fredo, który smacznie spał. Mój kac powoli mijał, a głowa przestała mnie boleć podczas rozmowy z Lily więc było okey. Patrząc jak Fredo smacznie spał nabrałem ochoty by zrobić mu żart. Gdy Lily i Ashley z nami nie było zawsze Fredo rano wchodził do mojego pokoju gdy spałem i budził mnie wylewając na mnie zimną wodę. Jednak role się odwróciły, gdyż teraz ja chciałem to zrobić. Wziąłem szklankę ze stolika i wypełniłem ją lodowatą wodą z kranu. Podszedłem do łóżka i nie zastanawiając się wylałem na niego całą zawartość szklanki.

- Co? Co? Co? Co się dzieje?! - Krzyczał Fredo wstając jak poparzony na co wybuchnąłem ogromnym śmiechem, .

- Karma jest suką Fredo - powiedziałam nadal śmiejąc się z jego reakcji.

- Liczę do pięciu więc lepiej uciekaj. - warknął wkurzony - Jeden, Dwa , Trzy, masz dwie sekundy Bieber spierdalaj. - Nie zastanawiając się uciekłem z jego pokoju biegnąc na dół. - Cztery, Pięć. - Krzyknął i chyba także za mną wybiegł. Wkurzony Fredo to bardzo zły Fredo. Wybiegłem z domu przez teraz i pobiegłem w stronę ogrodu i schowałem się za ogromnymi krzakami. Gdy go zobaczyłem schowałem się jeszcze głębiej.

- Bieber widzę cię. - krzyknął i zaczął biec w moją stronę. Wstałem jak poparzony i zacząłem uciekać. Jedyne co mi zostało przed mną to ogromnym basen.

- Raz kozie śmierć. - rozpędziłem się i gdy Fredo był tuż za mną ponieważ ten chłopak jest bardzo szybki wskoczyłem do wody, a on wpadł zaraz po mnie. Wynurzyłem się wody i zobaczyłem moje kumpla, który rzuca się na mnie, Po chwili znów byłem pod wodą. Pociągnąłem go za nogę i on również znalazł się pod wodą.



Oczami Lily.


Nie wiem czemu ale czułam się okropnie. Nie chciałam być sama. Nadal byłam w przekonaniu, że Justin jest tylko moim przyjaciele, lecz to wszystko szybko się wykruszało bo z dnia na dzień zaczęło mi brakować jego towarzystwa. Wiem, że dba o swoją karierę, ale chciałabym by zwracał uwagę też na mnie. Może brakuje mi jego ciągłych komplementów i ciągłych zobaczonych odzywek. Albo tego, że mnie chciał. Może ja na prawdę coś do niego czuje. Albo nie mam towarzystwa ponieważ moja przyjaciółka zabawia się w najlepsze. Odgarnęłam wszystkie problemy i zmartwienia gdy zamknęłam oczy. Obróciłam się na bok tyłem do drzwi i próbowałam ponownie zasnąć. W pewnym momencie drzwi się otworzyły i słyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju.

- Nie teraz Justin. - odpowiedziałam sucho.

- To nie Justin - usłyszałam zajomy głos. Szybko się obróciłam by zobaczyć w drzwiach swoją przyjaciółkę - Czego chcesz? - spytała oschle.

- Porozmawiać. Jeżeli można oczywiście. - powiedziała pół szeptem patrząc w moje oczy.

- Mów - rzekłam siadając. Zrobiła to samo i przez chwilę siedziała cicho.

- Wiesz\/ - westchnęłam - Żałuję wszystkiego co się wydarzyło.

- No na przeprosiny to już trochę za późno nie uważasz? - spytałam

- Wiem, że zachowywałam się jak zwykła dziwka. Ale co ja mogłam na to poradzić skoro on tak mnie omotał. Nim się obejrzałam leżałam na jego łóżku naga. To wszystko moja wina. Gdybym została w domu z babcią i nigdzie się z tamtą nie ruszała nie było ty teraz takiego wielkiego dramatu i nadal byśmy ze sobą rozmawiały. Jednak ja jak zwykle musiałam coś zjebać. - powiedziała patrząc w moje oczy. Jej oczy wyglądały jak ocena, ponieważ za chwilę po jej policzkach spływały strumienie łez.

- Nie mów tak - odparłam smutno. - Wiesz dobrze, że cieszę się, że tutaj jesteś ze mną. No bo co bym zrobiła bez rad mojej najlepszej przyjaciółki? - zaśmiałyśmy się.

- Wiem, że nie potrafisz mi wybaczyć. Ale brakuje mi ciebie jak cholera dziewczyno. Brakuje mi tych rozmów. Naszych wypadów, tych zwał. Tego wszystkiego. - westchnęła

- Mnie też. - powiedziałam smutno - Pamiętasz gdy mi powtarzałaś, że kocham Biebera i sobie tylko wmawiam, żę go nie kocham. Pamiętasz jak za każdym razem mówiłą mi, że coś do niego czuje, a ja mówiłam ci, że coś cię pojebało? - spytałam.

- No Baa. Byłaś w niego zapatrzona jak w obrazek. Jednak miałaś racje. Jednak nic do niego nie czułaś. To było po prostu zwykłe zauroczenie chyba. - rzekła wycierając łzy.

- Nie to chyba ty miałaś racje - palnęłam.

- Czemu? - spytała wytrzeszczając oczy, aż zachciało mi się śmiać lecz powstrzymałam się.

- Ponieważ ja......




Macie 31 rozdział xD

Dziwne nieee? Nie mogę się pozbyć tego opowiadania nawet jakbym chciała. Bo to od niego się wszystko zaczęło :) 

1 komentarz:

  1. Kocham. Boskie. Cudowne i ogólnie czaderskie. Dziękuję że nie skoczyłas pisać.
    Kocham Xx

    OdpowiedzUsuń